Manchester United odniósł zwycięstwo z Leeds 4:2, choć po wznowieniu spotkania w drugiej połowie mogło się wydawać, iż Czerwone Diabły zaprzepaszczą pewne prowadzenie. Na murawie nie zabrakło Mateusza Klicha. Polak wykazał się aktywną grą w sytuacjach Pawim, jednak nie zdołał pomóc swojemu zespołowi. W drugiej połowie starcia nie zabrakło także emocji, a mecz bez wątpienia mógł przypaść do gustu.
Wyrównana pierwsza połowa spotkania
Pierwsza połowa pojedynku stała pod znakiem całkowitej dominacji Czerwonych Diabłów na placu starcia. Nieliczne sytuacje ofensywne Leeds United nie tworzyły większego zagrożenia pod bramką Davida de Gei. W ataki swojego teamu wielokrotnie angażował się Mateusz Klich, który nie obawiał się uderzać z dystansu. Niestety brakowało mu precyzji.
Wynik spotkania otworzył Harry Maguire. Obrońca Manchesteru United trafił piłką do siatki po świetnym dośrodkowaniu w pole karne z rzutu rożnego przez Luke’a Shawa. Zdobyty gol zachęcił gości, którzy starali się tworzyć kolejne ataki i dążyli do zwiększenia przewagi nad przeciwnikiem.
Drugi punkt ekipa z Manchesteru zdobyła jeszcze przed przerwą. W doliczonym czasie gry Bruno Fernandes strzelił głową po doskonałym prostopadłym podaniu z głębi pola od Jadona Sancho. Asysta dawnego piłkarza Borussii Dortmund była na najwyższym poziomie. Przyczyniło się to do stworzenia Portugalczykowi idealnej sytuacji do podwyższenia prowadzenia Manchesteru United.
Trudne warunki gry w drugiej połowie meczu
Mocne opady deszczu znacząco wpłynęły na stan murawy przed rozpoczęciem drugiej połowy. Drenaż na stadionie Leeds w pewnej chwili zaczął mieć kłopoty ze wchłaniaczem deszczu, co można było zaobserwować przy podaniach piłki i oddawanych strzałach. Piłkarze musieli dostosować się do zaistniałej sytuacji, co nie było łatwe. Przekonał się o tym m.in. Mateusz Klich. Futbolówka wielokrotnie zwalniała i stwarzała obu ekipom problemy z tworzeniem kolejnych akcji.
Marcelo Bielsa postanowił wprowadzić dwie zmiany w przerwie, co okazało się istotne dla dalszych losów spotkania. Już osiem minut po wznowieniu gry do bramki trafił Rodrigo. Wydawało się, iż napastnik próbował dośrodkować futbolówkę w pole karne. Jednak po jego uderzeniu piłka zaskoczyła Davida de Geę i znalazła się w bramce. Piłkarze Leeds United nie odpuszczali i po minucie ustanowili wynik 2:2. Wszystko dzięki celnemu strzałowi wprowadzonego na boisko Raphinha. Po dość ostrym wejściu w nogi Bruno Fernandesa arbiter nie odgwizdał faulu. Kolejno Daniel James wykonał precyzyjne dośrodkowanie pod nogi Raphinhi, który doprowadził do wyrównania wyniku spotkania.
W tym momencie Czerwone Diabły dokonały pełnej mobilizacji, a Ralf Rangnick postanowił wprowadzić zmiany taktyczne. Na murawę wszedł Fred, który już po trzech minutach mógł cieszyć się ze zdobytej bramki. Rezerwowy United spisał się doskonale pod bramką Leeds, a przy kryciu zawiódł Mateusz Klich. Gospodarze ponownie zmuszeni byli gonić wynik spotkania, jednak nie udało im się poważniej zagrozić bramce. Końcówka meczu należała do Anthonyego Elanga, który wykorzystał sytuację jeden na jednego z Meslierem.